KaNaPa

Czyli o Kongresie Nowej Prawicy

Zadał Brutus ciekawe pytanie (ciekawe przez jego komentarz do niego): „czy radykalna gospodarczo partia typu Nowa Prawica w obecnej sytuacji przewagi gospodarczej EU jest w stanie zbudować silną i „niezależną” gospodarczo Polskę?
Osobiście podoba mi się radykalizm gospodarczy (szkoła austryjacka), ale martwi mnie nierówny „start” w tej konkurencji….”

Odpowiem na początek w nieco pokrętny sposób:
1. Tak, stanowczo gospodarczy program NP jest programem który – wprowadzony – dałby Polsce możliwość niebywałego rozwoju gospodarczego i osiągnięcie w perspektywie kilku lat silnej a nawet bardzo silnej pozycji gospodarczej.
2. Nowa Prawica niestety w mojej opinii gwarantuje tyle, że ten program nie zostanie wprowadzony. Nigdy Na pewno nie do czasu kiedy na jej czele pozostanie pan Janusz Korwin-Mikke, z zawodu prezes.
A niestety – wygląda na to że mówimy partia, myślimy Korwin (z zawodu prezes)

Już się tłumaczę – program NP… wolę używać określenia „liberalny”sprowadza się w gruncie rzeczy do kilku prostych haseł (każde z nich zapewne wymaga rozwinięcia ale nie to teraz chodzi)
Przede wszystkim to zakaz ingerowania państwa w gospodarkę – w jakikolwiek sposób.
Państwo nie tylko nie powinno samo prowadzić żadnej działalności gospodarczej (dotyczy to również samorządów) ale i nie może ani w żaden sposób wspierać prywatnych firm ani przeszkadzać im działalności o ile ta działalność mieści się w granicach prawa.
Samo zaś prawo winno opierać się o fundamentalną (obejmującą nie tylko gospodarkę) zasadę że „Chcącemu nie dzieje się krzywda” co w praktyce oznacza że każdy ma pełne prawo dać się na przykład zastrzelić jeśli ma ochotę albo okraść i nic nikomu do tego
Ale a contrario – fundamentalnym obowiązkiem państwa jest dbałość o to, że by wszelkie próby wymuszenia jakichś zachowań ścigać i karać.
Innymi słowy – można zawrzeć niekorzystną umowę ale nie wolno nikogo przymuszać do zawarcia takiej.
Samo zaś państwo swoje obowiązki wobec obywateli musi ograniczyć do dbania o bezpieczeństwo zewnętrzne, porządek wewnętrzny, wymiar sprawiedliwości i być może ochronę środowiska – resztę pozostawiając w gestii obywateli i ich dobrowolnych związków.
Dzięki temu nie tylko drastycznie poleciałyby w dół koszty funkcjonowania państwa przy skokowym wzroście jakości jego usług ale i uwolniona ludzka inicjatywa, niekrępowana debilnymi ograniczeniami i nie eksploatowana fiskalnie rozwinęłaby się swobodnie.
Zapewne przez pół roku byłby niezły galimatias ale potem rzeczy ruszyłyby z kopyta.

A czemu pod wodzą Korwina się to nie uda?

Dygresja: carska Ochrana swego czasu wpadła na banalnie prosty sposób kontrolowania opozycji.
Brało się oto pacjenta głoszącego poglądy które znajdowały posłuch u ludzi (jakie by te poglądy nie były) i budowało się wokół niego opozycyjną strukturę.
Struktura się rozrastała (albo nie) snuła jakieś tam plany ale Ochrana była zawsze pół kroku przed potencjalnymi rewolucjonistami – nie tylko mieli z pierwszej ręki wszelkie wieści ale i sporo „akcji” sami podrzucali – czy to dla uwiarygodnienia „wodza” czy to żeby się móc wykazać, czy to wreszcie by sprawnie wyłapać na gorącym uczynku warchołów.

Po pierwsze – JKM od zawsze był opozycjnistą.
Nigdy ani on ani żadne jego ugrupowanie nie znaczyły nic, mimo że przez UPR i jego okolice swego czasu przewinęło się dziesiątki tysięcy ludzi, w tym „tuzy” dzisiejszej polityki, praktycznie mało kto nie miał w taki czy inny sposób jakichś związków z panem prezesem.
Zawsze zaś JKM głosił radykalne (zdrowe) poglądy stojące w otwartej opozycji do głupot wygadywanych i promowanych przez establishment.

W Internecie pan prezes od zawsze jest niekwestionowanym królem, jego blogi cieszą się niezmiennie popularnością o której inni mogą tylko marzyć i zawsze a nawet ZAWSZE pan Janusz Korwin -Mike mimo publicznych (a niesłusznych) pretensji do całego świata był i jest zapraszany do wszystkich telewizji.
Wiem, wielu się do telewizji zaprasza żeby podzielili się swoimi poglądami ale nasz prezes jest politykiem (to znaczy za polityka się podaje) i to co wygłasza wygłasza jako polityk.

Problem w tym, że o ile inni politycy są w istocie politykami, zwykle są członkami partii mających choćby słabą ale jednak reprezentację w parlamencie to pan prezes reprezentuje partię z ŻADNYM poparciem a więc i zerowym wpływem na cokolwiek.

I co najciekawsze – zawsze przed kolejnymi wyborami (a startuje prezesunio w każdych) albo kiedy poparcie dla głoszonych przez niego poglądów wzrasta do niepokojących trzech procent – JKM wyskakuje z tak piramidalną głupotą że co trzeźwiejszym ludziom ręce i nogi opadają.

Jak nie wymachuje na wizji w czasie wywiadu dobytym spod marynarki coltem to opowiada że „lekka pedofilia jest jak najbardziej ok” albo zasadzi coś o olimpiadzie dla niepełnosprawnych (co może potem w nieskończoność prostować) a że nieodmiennie wszystkich będzie „w wolnej Polsce” zamykał do więzień i jąkając się wykrzykuje o złodziejach, homosiach, (tfu)gejach i innych rzeczach  to wszystko wraca do normy – przy Korwinie zostają tylko co bardziej zagorzali licealiści i studenci i kilkoro wiernych parteigenosse

I jest jak byś „powinno” – jedyna sensowna alternatywa dla zalewu przez pozbawione cienia sensu lewactwo jest skutecznie ośmieszana.
Większość rozmówców na hasło „liberalizm” reaguje: „Aaa, Korwin… ten w muszce :-) Weź przestań”

Dwadzieścia parę lat obecności na „politycznej” scenie, dziesiątki tysięcy ludzi pracujących dla idei, przygniatająca od zawsze przewaga w internecie, stała obecność w telewizjach, własny tygodnik o ugruntowanej pozycji – i nic.
Nie ma nawet NIKOGO kogo można skojarzyć z liberalizmem w przestrzeni publicznej bo pan prezes na takie parcie na szkło, że nikt nie masz szans się przebić.
Nawet jakby jakimś sposobem ktoś takie szanse miał to tylko teoretyczne – nikt takiego przecież do telewizji nie zaprosi bo jeszcze zacznie gadać o liberalizmie w normalny sposób, bez wygłupów?
Tu nie ma żartów, ludzie gotowi posłuchać i pomyśleć że rzeczywiście lepiej jest nie być ograbianym na każdym kroku.
No i poza sprzedażą książek autorstwa pana prezesa rośnie tylko rzesza byłych entuzjastów których opinie nie nadają się do zacytowania na tym blogu mimo że od czasu do czasu lubię rzucić mięsem :-) .

I dwa słowa jeszcze co do rzekomo „nierównego startu” – jest dokładnie odwrotnie.
Liberalizm zakłada, że każdy kto tylko zechce wykazać się chęcią do pracy i determinacją może osiągnąć w życiu co zechce.
Na najprostszym przykładzie dostępu do edukacji:
System demoliberalny nie tylko gwarantuje każdemu dostęp do rzekomo bezpłatnej edukacji ale nawet stosuje niejaki przymus w tym względzie.
Nie będę już pastwić się i wydziwiać że do dobrodziejstwa trzeba przymuszać ale… powszechna edukacja jest na żenująco niskim poziomie, nie jest wcale bezpłatna, poddani jej młodzi ludzie uczeni są niekoniecznie potrzebnych w życiu rzeczy a nawet – uczeni są mnóstwa rzeczy zbędnych i wręcz szkodliwych, są ponadto „wychowywani” co sprowadza się do zwykłej, ordynarnej indoktrynacji.

„Równy dostęp” jest fikcją – potomek robotnika rolnego nie ma szans na studia, z tego między innymi powodu że jego rodzice zrzucają się na studia jego rówieśnika – potomka rodziny neurochirurgów na przykład który studiować MUSI – na przykład gender study albo taniec czy inną równie przydatną i realną dyscyplinę „nauki”.
Po tej przymusowej ściepce zostaje im nieco mniej pieniędzy i często nie starcza na bilet pekaesu.

W normalnej gospodarce „studia” teatroznawstwa fundują sobie sami zapaleńcy a zdolny potomek chłoporobotnika jeśli tylko ma wyniki w nauce – bez trudu dostanie jak nie stypendium to kredyt i w dodatku czas spłaty takiego kredytu (to wcale niebagatelne pieniądze są, w USA studia medyczne kosztują coś ze 200k dolarów) to kilka lat a nie kilka pokoleń.

Jest tak ze wszystkim – jest dokładnie odwrotnie niż przedstawia to lewa propaganda.
Prawa propaganda niestety nie przedstawia w Polsce niczego.
Bo w Polsce wyznacznikiem prawicowości jest bywanie na mszy i umiejętność odmiany rzeczownika „Naród”.

3 thoughts on “KaNaPa

  1. Aniu – poglądy gospodarcze, polityczne i społeczne (niestety) mamy takie same – tu dyskusji nie będzie :), natomiast mam parę wątpliwości do artykułu:
    1. Rozumiem insynuację, że JKM jest „upustem radykalnej prawicy”, ale przecież w sejmie już był i to on zaproponował ujawnienie UBeków (słynna lista Macierewicza)! Skończyło się bezprawnym obaleniem rządu Pana Olszewskiego, ale temat pozostał. Również JKM zgłosił ustawę zabraniającą zadłużania Państwa – wyśmiano Go („bo tak się dziś nie robi”) – te dwa fakty nie pasują mi do (przynajmniej świadomej) współpracy z (nie)rządem okrągłego stołu.
    2. Przyczyny niskich notowań – JKM mówi jak jest, a nie populistycznie, co w demokracji i przy postawie roszczeniowej „ciemnych mas” jest „niepolityczne”, ale to chyba cena szczerości (tak wiem, że polityka i szczerość, to jak dziewica i burdel…) Dodatkowo – nie pokazują go w TVP1, TVN 24, Polsacie – w głównych wiadomościach tak często jak choćby Palikota, tylko w pomniejszych stacjach, trudnych do znalezienia przez odbiorców głównych mediów. A jak pokazują – to wypaczają wypowiedzi. Ja akurat mam wiele jego książek i czytam jego bloga – uwielbiam tą matematyczną logikę rozumowania, parabole myślowe i wiedzę historyczno-polityczno – gospodarczo-filozoficzną, tylko ilu jest takich jak ja, czytających źródło i będących z logiką za pan brat? na „szczęście” ludzie są coraz biedniejsi więc zaczynają rozglądać się za czymś nowym, dającym zmianę – i to może być szansa – dziś mają 4%…. :) Ostatni czynnik – ruskie serwery, fałszowanie list wyborczych, zawieszanie się serwerów podczas liczenia głosów – może teoria spiskowa, ale….
    3. Nowe twarze z JKM – fakt, że kiedy JKM odszedł od UPR to jakoś UPR „przestał się promować” – co oznacza, że był lokomotywą PRową. Obecnie są nowe twarze – Stanisław Michalkiewicz (może trącić katolicką myszką, ale Sowietów nie lubi :) ); jest Borkowski (młodzież kontra); Dziambor ostatnio jest głośno o Grzegorzu Sowie (ten co chce na piśmie umowę od ZUSu)…. Znów się kłania mainstream…., pokazują ich? zapraszają do rzeczowej dyskusji? nie – boją się.
    4. Co innego jest start na studia i „równe szanse” chłoporobotnika, a co innego, gdy przychodzi duży zagraniczny kapitał i np. daje ceny dampingowe przez czas, kiedy rodzimy rynek się wykrwawi, albo poprzez licytację wykupi przemysł i sprowadzi Polaków do rzeszy konsumentów (najlepiej zadłużonych). Studiowanie to wydawanie pieniędzy bez ograniczania drugiej osobie studiowania, a kupowanie np. branży energetycznej to inwestycja wypierająca konkurenta z rynku (przynajmniej w początkowej fazie – pierwszy bierze więcej, vide Onet vs wp)
    Uważam, że w części gospodarki jednak kapitał ma narodowość – nie chce państwowych spółek, bo one są niewydolne, ale jakąś formę ochrony polskiego kapitału, do momentu fair play. Swego czasu myślałem tak – podatki od firm zagranicznych 15%, od polskich firm 3% – i tak bylibyśmy „drugim Cyprem”, więc siedziby powstawałby u nas, a konkurencyjność zostałaby zachowana…. (tylko , czy to nie przypomina punktów za pochodzenie przy egzaminach na studia?)

    z innej beczki – swego czasu była akcja na Głównym Rynku w Krakowie – „banknot” 100 PLN był podzielony kreskami symbolizującymi procent podatków jakie mamy i młodzi ludzie z KNP odcinali kolejne części stówki pokazując ile z niej zostało. Wiesz, że ludzie nie rozmieli, co to jest procent?……. Łatwiej by rozumieli, gdyby w ręce mieć 1.000 PLN i wyrzucać stówki do skrzyneczki z napisem Podatek, a na końcu dać im przeliczyć ile zostało….. i jak tu wygrać wybory logiką?????

  2. Brunonie :-)
    1. Masz rację!.
    Tylko że nic z tego nie wynika.
    Antoś M który NIE WYKONAŁ uchwały robi w niektórych kręgach za kryształ a dziwnym trafem cała jego aktywność ma drugie dno – zgoła dla naszego kraju niekorzystne.
    Niektórzy twierdzą że Korwin skądś wiedział że lustracyjna ustawa zaowocuje upadkiem rządu Olszewskiego – ja tak daleko nie idę.
    Przy czym zauważ – usunięcie owych ubeków jak piszesz było nie na rękę ledwie części establishmentu, większość koniec końców na tym skorzystała.
    Co do zakazu zadłużania państwa – raz że reakcja sali była do przewidzenia a dwa – to tylko ugruntowało jego pozycję.
    2. Owszem, mówi jak jest.
    I jeden kretyński wyskok niszczy efekty jakie być może wcześniej uzyskał.
    W każdej nierozstrzygniętej walce bokserskiej liczy się nie cała runda a końcowe wrażenie – a to ledwie 12 trzyminutowych rund.
    A takie wyskoki zdarzają się ZAWSZE – albo przed wyborami albo kiedy poparcie dla kolibra rośnie. Ostatnio narobił dymu o olimpiadę specjalną i NIEWAŻNE jak się tłumaczył ani jak naprawdę myśli – istotne jest wrażenie, że oto JKM pokpiwa z dzielnego Jasia Meli.
    Ktoś z jego umysłem i doświadczeniem (25 lat w polityce!) wie o tym doskonale.
    Owszem, na ogół bywa w niszowych telewizjach ale bywa i w publicznej – coltem wymachiwał w TVN na przykład.
    A że „przekręcają”? No litości – nikt tak jak on się umie podłożyć.
    Powtórzę – bez względu na to jak mądry jesteś – oboje nie mamy tak pojemnej i wypełnionej wiedzą głowy jak on :-)
    3. Było jeszcze po drodze WiP – szwindel który gdyby dotyczył normalnej partii utopił by bez śladu połowę tego tworu. Nie musisz wierzyć – ja mam relację z pierwszej ręki :-)
    A chyba nie spodziewasz się że puszczą do tv kogoś kto w otwarty sposób mówi o ZUSie?
    Nawet pana Gwiazdowskiego mocno temperowano kiedy chciał cokolwiek powiedzieć…
    Ja o tym właśnie napisałam – jeśli już pojawi się „twarz” to na tyle radykalna, że bez szans.
    Nie ja wymyślam zasady – tylko je opisuję.
    4. Ale zauważ – piszesz o porządkach jakie panują TERAZ :-)
    A te porządki to nie tyle przewaga korpo nad drobiazgiem w normalnej konkurencji a to, że korpo to w istocie organizacje przestępcze działające pod egidą i z nadania państwa.
    I „wielki nie może upaść” :-)
    W normalnych warunkach wolnego rynku wbrew pozorom to drobiazg ma przewagę – szybkość reakcji na potrzeby rynku, kreatywność i elastyczność.
    Nie ma żadnego powodu by kogokolwiek w jakikolwiek sposób uprzywilejowywać – przeciwnie, rząd powinien pilnować postulowanych prze Ciebie równych szans.

    I to wcale nie jest „inna beczka” – to znakomity przyczynek do tego, że Korwin doskonale wie co robi – on po prostu nie chce zjednać sobie wyborców i robi wszystko by ich w kluczowych momentach zniechęcić :-)

  3. Panie Brunonie, nie zgodzę się z dwoma stwierdzeniami.
    Pan Korwin-Mikke pojawia się często w telewizji, regularnie można go zobaczyć na Polsacie w „Tak czy nie”, poza tym żadna mejnstrimowa telewizja nie odrzuca Go za nazwisko czy partię, której przewodniczy.
    Druga sprawa, czyli tych „niewygodnych” prawd, które głosi pan Korwin – to też nieprawda. :) Pan Korwin-Mikke jest taki samym populistą, jak każdy inny polityk, po prostu grupa docelowa, popierająca poglądy pana Janusza, jest specyficzna (pomijając, że jest dosyć słaba liczebnie). Pan Prezes po prostu mówi wiele rzeczy, które innym nie przeszłyby przez gardło. Nic ponad to.

Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa